Dziewczyna obudziła się z mocnym bólem głowy, leżała na twardej ziemi. Powoli wstała i zaczęła się rozglądać dookoła zdezorientowana. Nie miała pojęcia gdzie jest, kim jest...jakby dopiero się narodziła. Miała na sobie koszulę nocną, jakby dopiero wstała z łóżka, jej włosy były potargane i spływały po ramionach. Była noc...tak, zdecydowanie. Wszędzie było ciemno, na niebie jakieś jasne punkciki...chyba nazywały się gwiazdy. Usłyszała kroki gdzieś w ciemnościach...ktoś świecił latarką po ziemi, skuliła się i wstrzymała oddech.
- Hej, jesteś tam? - usłyszała jakiś męski głos
Więc już wiedział, że tu jest. Poczuła przypływ siły, dumnie wstała i chrząknęła.
- Kto pyta? - starała się nie brzmieć piskliwie
- A czy to ważne? Gdzie jesteś?
Widziała, gdzie jest, zdradzało go światło z latarki. Po cichu podeszła do niego i dotknęła ramienia. Chłopak podskoczył, ale zaraz się uspokoił.
- Pewnie jesteś zdezorientowana...wszystko ci wytłumaczymy potem...nazywasz się?
Desperacko szukała w pamięci jakiegokolwiek wspomnienia, informacji...ale była tam tylko pustka.
- Ja...nie wiem. Nic nie wiem - szepnęła
- No to chyba mamy problem...straciłaś pamięć.
[Subaru? Brak weny ;-;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz